Skip to content

12. ŚPIEWAJ, ODDYCHAJ, ODPOCZYWAJ!

Każdy z nas po to, by dobrze funkcjonować tak w sferze zawodowej, jak i prywatnej, potrzebuje chwili dobrego oddechu. Oddech to życie, a tlen jest podstawowym paliwem dla naszego ciała, a także dla naszego mózgu. Często mamy zwyczaj oddychać nadymając płuca. To oddech piersiowy zarezerwowany raczej dla sportowców. Nie przydaje się jednak przy zmniejszaniu tremy, czy radzeniu sobie ze stresem. Warto zatem nauczyć się oddychania brzuchem, a konkretnie przeponą. To naturalny sposób wykorzystywany w teatrze, śpiewie, czy sztukach walki wschodniej. W ten sposób oddychają dzieci i my kiedy śpimy i z tego powodu budzimy się wypoczęci.

Dlaczego zatem nie wykorzystać odpowiedniej muzyki, aby głęboko się wyciszyć, uspokoić serce i doprowadzić organizm do stanu odpoczynku? Dlaczego nie pośpiewać na warsztatach gospel, jeśli do nas przyjeżdżają tak wybitni dyrygenci, muzycy i wokaliści? Karen Gibson na co dzień zajmuje się prowadzeniem dwóch własnych chórów, które występowały z wieloma artystami i dla wielu osobistości takich, jak: Elton John, Nelson Mandela, Desmond Tutu. Do osiągnięć zawodowych Karen należy prowadzenie chóru 3 000 głosów w Royal Albert Hall. Brian Fentress występował i nagrywał u boku Arethy Franklin, a David Daniel współpracował ze Steviem Wonderem.

Czy to nie fantastyczne móc pośpiewać z takimi wybitnymi wokalistami, aż przez całe dwa dni? Mają piękne czarne głosy, ogromne poczucie rytmu i humoru, niesamowity feeling i są doskonale przygotowani.

Na warsztaty gospel zjeżdżają się ludzie z całej Polski. Czasami dochodzi nawet do 200 osób. Jedni wykształceni muzycznie, inni amatorzy. Nikt tu nikogo nie pyta, czy potrafi śpiewać. Po prostu staje się w sopranach lub basach, dostaje do ręki śpiewnik i … przygodo trwaj!

Takie właśnie wydarzenie miało miejsce dziesięć dni temu w Więcławicach Starych. Kilka rodzin przez cztery miesiące przygotowywało warsztaty, sprowadzając charyzmatycznego dyrygenta Colina Vassella z Londynu i znakomitego pianistę Pawła Seweryna. Organizacja doskonała, empatia wyjątkowa, poziom dla wymagających. Do tego natura podkrakowskiej wsi, bujność i świeżość zieleni dodawały swoistego uroku. Przy okazji w miejscowym parku odbywały się koncerty orkiestr dętych, a wieczorem można było potańczyć. Jednak to, co było najwspanialsze to możliwość śpiewania z charyzmatycznym wokalistą, fantastycznymi uczestnikami i cudownymi organizatorami. Była też szansa, żeby poobserwować wyśmienitego muzyka i sposób jego pracy. Z zachwytem słuchałam jego sopranu, altu i tenoru, podziwiałam tempo pracy, doceniałam dyscyplinę. Myślę, że wielu z nas uczestników może to wykorzystać w swoich zajęciach zawodowych. Naprawdę było na co popatrzeć i czego posłuchać! Ogromny szacunek dla takiego przygotowania. Ach, no i to, co tak przyciąga – luz, swoboda, humor. Wszystko podane z lekkością i smakiem. A przecież były tam nie tylko pieśni radosne i energetyczne. Była też i medytacja i modlitwa.

Jaki efekt? Fantastyczny! Po dwóch dniach intensywnych prób – koncert osiemdziesięciu kilku osób w pięknym, barokowym kościółku. Wspólne śpiewanie przyniosło nam, uczestnikom ogromną radość, ale z tego, co widzieliśmy także publiczności. Cóż mogę powiedzieć, takie dwa dni, z takimi ludźmi i w takich okolicznościach przyrody dają ogromną frajdę i odpoczynek na długi, długi czas.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o strojach. Z racji miejsca, repertuaru i dnia ubraliśmy się w czarne, gładkie, eleganckie kostiumy, ozdobione róźowymi kwiatami.

Podpowiem chórzystom, że stojąc w tłumie, w światłach strasznie się grzejemy, więc warto zwrócić uwagę na rodzaj tkaniny, w którą się ubieramy. Powinna być naturalna. Ze względu na miejsce, w którym występowaliśmy dekolty nie powinny były być zbyt głębokie, a spódnice niekoniecznie mini. I tak wyglądałyśmy w sukienkach i spódniczkach bardzo kobieco. Mężczyźni dorównywali nam elegancją czarnymi koszulami z kołnierzykami i długim rękawem, długimi spodniami z paskami w szlufkach i czarnymi pełnymi butami.

To, co jeszcze ważne wyglądzie grupy na scenie, to spójny wizerunek dotyczący stroju i dodatków, delikatny makijaż, ładnie ostrzyżona i uczesana głowa. Co jeszcze istotne przy takich zgromadzeniach, to nieużywanie męczących wód toaletowych albo w ogóle ich wykluczenie. Zdarza się, że niektórzy mdleją pod intensywnością kwiatowych zapachów, a chcieliby dośpiewać do końca 🙂

Buty koncertowe naszego dyrygenta.

Nie mogłam się powstrzymać 🙂

2 komentarze

  1. Leszek

    Lidio. Jak zawsze trafnie i elegancko!
    A podsumowujące zdjęcie butów Colina – czarujące!!! 🙂
    L.

    • Jesteś uroczy! Dziękuje 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *