Jest takie miejsce niezwykłe, które wszystkich zachwyca. Daleko od zgiełku miast, przeludnionych szlaków i zanieczyszczonego środowiska. Nasza kresowa egzotyka – kraina ciszy i zieleni.
Puszcza Białowieska.
Mieszczuchy, które tu przyjeżdżają i narzekają na ostry ból głowy, doznają szoku tlenowego. Tak mówią miejscowi i uśmiechają się. Dziwią się też tym wrażliwszym turystom, którzy po wizycie w Rezerwacie Ścisłym z przewodnikiem BPN, zaczynają głaskać na Szlaku Dębów Królewskich stare drzewa. Sama to robiłam, czując szacunek do tych czterystuletnich okazów. Kto miał okazję przebywać z tutejszymi mieszkańcami w puszczy, będzie już zawsze zwracać uwagę na tropy zwierząt odbite na ścieżkach, zwyczaje ptaków i ich trele, a także bogactwo roślinności. A ta wybucha tutaj z nieprawdopodobną energią. Białe kwiaty zawilca, jak bajeczny dywan zdobią poszycie, niedźwiedzi czosnek wije się z czarnych czeluści ziemi, a prawdziwy poszukiwacz skarbów może odnaleźć rzadko spotykaną czarkę szkarłatną. Jeśli się ma więcej szczęścia, to można w prywatnym, drewnianym domu na skraju puszczy – spróbować niektórych darów natury. Sałatka z czosnku niedźwiedziego z jajkiem i domowym majonezem, kiszka ziemniaczana w cielęcych jelitach, mięta z ogródka osłodzona najlepszym na świecie miodem, Lipcem Białowieskim – to uczta, gdzie indziej nie osiągalna. Rarytasem była dla mnie zupa mleczna z zacierką i dynią. Ach te regionalizmy!
Wypuścić się w głąb tej niepowtarzalnej puszczy, przemierzać godzinami teren poprzetykany wywrotami, zajrzeć do Dziedzinki, poobserwować faunę i florę, porozmawiać z miejscowymi, posłuchać profesorów i słowików, wypić piwo w Carskiej, rozmyślając o rodzinie Romanowych. Trzeba to zrobić choć raz!
Tym, którzy daleko polecam lekturę profesor Simony Kossak albo jej opowieści w Radio Białystok.
Zakończę myślą człowieka stamtąd: „Idź do lasu i poukładaj sobie w głowie, o ile umiesz obserwować las, zwierzęta, wyciągać wnioski i brać lekcje, a nie tylko patrzeć, co w nim jest, chociaż mało kto i to widzi. Ludzie są ślepi i głusi. Kiedyś, dawno, dawno temu, ktoś powiedział: chciałbym nauczyć się takiego spokoju i ciszy drzew, kiedy siekiera drwala dotyka ich skóry.”
Majowo. Weekendowo. Przeczytane. Polecane!
foto nagłówka – Joanna Gierałt
foto żuberka i lasu – Piotr Szlachciuk
foto Dziedzinki i lasu – ja 🙂
Ponieważ żyjemy szybko i w ciągłym pędzie (większość „mieszuchów”), zbyt wiele rzeczy nam umyka. Takie miejsca wręcz wymuszają na nas chwile zadumy nad tym co najważniejsze w naszej wędrówce. Warto szukać takich miejsc i dzielić się z nimi z ludźmi, aby nauczyli się obcować z przyrodą, zakosztowali smaków miejscowych potraw (zanim znikną na dobre) oraz doznali prawdziwego szoku tlenowego, czego wszystkim życzę:).
Dziękuję za ten miły komentarz. Jesteśmy w ciągłej podróży. Czerpmy zatem pełnymi garściami. Pozdrawiam serdecznie 🙂